Czy zmiany w prawie geodezyjnym naprawdę są na plus? Kij w mrowisko dla geodezji i rynku usług. W dniu 23 maja br. Minister Rozwoju i Technologii ogłosił “Zawiadomienie o sposobie załatwienia petycji”, która dotyczyła wprowadzenia zapisu, by przywrócić geodetom uprawnionym emerytom możliwość wykonywania prac w ramach wolnego zawodu. Zaproponowano, aby do art.11 dopisać ustęp 1a w brzmieniu: „Wykonawcą prac geodezyjnych lub prac kartograficznych wykonywanych sporadycznie i w sposób nie zorganizowany, może być też geodeta uprawniony – emeryt lub rencista wykonujący te prace w ramach wolnego zawodu, bez prowadzenia i ewidencjonowania działalności gospodarczej.” Jak informuje ministerstwo — petycja została rozpatrzona pozytywnie. Brzmi to jak krok w dobrą stronę, prawda? Czy aby na pewno? Z jednej strony, ta zmiana może wydawać się korzystna — w teorii. Większa dostępność do usług geodezyjnych, większa elastyczność dla specjalistów, którzy nie chcą zakładać działalności gospodarczej, a posiadają niezbędne kwalifikacje. Jednakże, patrząc głębiej, pojawia się pytanie: czy nie jest to przypadkiem kolejny krok ku osłabieniu jakości usług i, co najważniejsze, ku dalszemu psuciu rynku robót geodezyjnych? Przez ostatnie lata branża geodezyjna zmagała się z jednym głównym problemem: drastycznym obniżaniem stawek za wykonywane usługi. Firmy i niezależni geodeci coraz częściej konkurują ceną, często kosztem jakości. Zaniżanie stawek nie jest niczym nowym, a skutki tego odczuwają wszyscy — od doświadczonych specjalistów, po inwestorów i społeczeństwo. Czy planowane zmiany nie pogorszą jeszcze bardziej sytuacji? Pozwolenie na wykonywanie prac bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej może spowodować napływ kolejnych “pseudo-geodetów”, którzy będą wykonywać usługi na najniższych możliwych stawkach. To z kolei może jeszcze bardziej zaniżyć ceny na rynku, a tym samym obniżyć jakość wykonywanych prac. Czy naprawdę warto iść w kierunku, który jeszcze bardziej zachęca do zaniżania stawek? Kiedy jakość usług traci na wartości, a rynek jest zalewany ofertami “tanich” prac geodezyjnych, czy nie ryzykujemy, że w końcu zabraknie wykwalifikowanych i przede wszystkim kompetentnych specjalistów, którzy faktycznie jadą w teren, aby wykonać zlecone prace? W końcu, od jakości pracy geodety zależy nie tylko poprawność granic czy map, ale także bezpieczeństwo inwestycji, pewność własności i prawidłowe funkcjonowanie przestrzeni publicznej. Jeśli zatem zrezygnujemy z wysokich standardów na rzecz taniej, masowej produkcji usług, czy nie zapłacimy za to wszyscy — w postaci błędów, opóźnień i zagrożeń dla naszego bezpieczeństwa? Warto przypomnieć słowa jednego z wybitnych specjalistów w branży geodezyjnej, Jerzego Kowalskiego: “Wysoka jakość usług geodezyjnych to nie luksus, lecz konieczność. Każdy pomiar to nie tylko liczby, ale fundament, na którym opiera się cały system własności i bezpieczeństwa przestrzeni.” A może właśnie teraz jest czas, aby postawić na rozwój branży opartej na kompetencjach i wysokich standardach, zamiast na krótkowzrocznych rozwiązaniach, które mogą zniweczyć wieloletnie wysiłki i zaufanie społeczne? Zmiany w prawie to narzędzie, które może służyć rozwojowi lub dalszej degradacji branży. Czy planowana nowelizacja, umożliwiająca wykonywanie prac geodezyjnych bez rejestracji działalności, to krok ku lepszemu, czy raczej w kierunku jeszcze większego chaosu i zaniżania stawek? Oczywiście, każdy z nas chce, by usługi były dostępne i tanie. Ale czy zatem ta zmiana nie jest przypadkiem krótkowzroczna? Czy nie powinniśmy raczej postawić na podniesienie jakości i stabilności rynku, zamiast go rozregulowywać jeszcze bardziej?